To było wyzwanie. Samo zrobienie perkusji w zasadzie nie było trudne, wszystko przemyślane, sprawdzone jaki kolor perkusji ma Maciek, ile bębnów i talerzy... Elementy perkusji przygotowane, nutki i literki wycięte więc nie pozostało nic jak przenieść elementy na tort. Nuty i litery były grzeczne, przykleiły się i zostały tam gdzie chciałam, ale perkusja okazała się niepokorna i za wszelką cenę chciała wpaść do środka ;-) Na szczęście dało się ją przekonać żeby została na torcie.
Dziś się śmieję z tej sytuacji, ale na dwie godziny przed imprezą urodzinową Maciusia, walcząc z zapadającą się perkusją do śmiechu mi nie było :-).
Perkusja też chciała zasmakować tego specjału. To był taki pierwszy tort Maćka taki który coś oznaczał . Wiesz co mi powiedział przed urodzinami ? Ciociu nie będę robił urodzin bo to siara :D kończy 12 lat i torciki ciasteczka pewnie już by chciałby zaprosić kumpli na pizze do Milano heheh ale po wszystkim jak zadzwonił do mnie to nie mógł wyjść z podziwy że Cioci marcie udało się zrobić perkusję i wogóle efekt był piorunujący a Kasia zjadła talerze :) Kochana następny wyzwanie w grudniu i po raz kolejny zrzucam to na Twoje barki.
OdpowiedzUsuńDamy radę :-) pierwsze testy zwierzyńca już były
Usuń